środa, 29 sierpnia 2012

Grożące niebezpieczeństwo

Śledząc ostatnie wypadki, zdajemy sobie jasno sprawę z tego, że źle się u nas dzieje; drożyzna wzrasta z dniem każdym, kraj chyli się do ekonomicznego upadku, rząd słaby i nieudolny; czujemy, że jakaś tajemnicza ręka zawsze nam bruździ i do zguby wciąga.

Na całej kuli ziemskiej tu słabiej, tam bardziej zaciekle toczy się walka przeciwko Kościołowi i szczęściu dusz. Wróg okazuje się w rozmaitej szacie i pod różnymi nazwami. Ogólnie wiadomo jak socjalizm, wykorzystując nędzne położenie robotnika, zaszczepił mu jad niewiary. Widzimy jak bolszewicy tępią religję. Słyszeliśmy nauki materjalistów, pragnących ścieśnić wszechświat do tego tylko, co bezpośrednio zmysłami poznajemy i tak wmówić w siebie i w drugich, że niema Boga, ani duszy. Teozofja wszczepia obojętność religijną, a Badacze Pisma. Św. i inni protestanci, grubymi dolarami, jednają sobie wyznawców. Wszystkie te obozy tworzą zgodną linję bojową przeciw Kościołowi.

Co ich łączy?

Że socjalizmem kierują żydzi i że oni rządzą obecnie w bolszewji. wszystkim aż nadto wiadomo. Nie brak ich też w szeregach materjalistów. Badacze zaś Pisma św. są, jak to wykazał p. Pawlak w swoim referacie w M. I. mężczyzn, niczem innem, jak tylko zamaskowanym bolszewizmem ze wszystkiemi obietnicami talmudystycznymi.

W teozofji zaś aż nadto występują żydzi - tak np. we Wiedniu kierownikami lóż teozoficznych są żydzi: Hans Schiff, Dr. Hans Robiczek, Gerstl, Schleisinger, Hirsch, a kierowniczkami także żydówki: Paula Schiff, Singer-Schifowa, panna Berta Meudelschon, panna Stella Abramowicz, panna Hanna Wertheimer.

Następnie sama już nazwa "loża" analogiczna do organizacji masońskich daje także wiele do myślenia. Wreszcie kierownikami całego ruchu teozoficznego we Wiedniu są wyłącznie masoni, jak Br. Dr. Franciszek Hartmann, Karol von Kellner, Artur Pfungsl, Paweł Stoss i t. d.

Jak potężny wpływ wywierają masoni u nas nawet, na rządy Świadczy wymownie fakt, że dziesięć dni przed rozwiązaniem gabinetu Ponikowskicgo rozeszła się w Rzymie wieść, iż w Polsce nastąpi zmiana rządu, bo... tak masonerja nakazała?! - Piłsuckiemu!!! I tak się stało. W ostatnich zaś dniach prof. St. Grabski tak pisze w "Słowie Polskiem": "Jest złowroga siła, która nie daje się Polakom ze sobą porozumieć, która systematycznie niweczy każdą próbę wytworzenia w Sejmie większości polskiej, a raz poraz w najważniejszych sprawach, jak sprawa wileńska w poprzednim Sejmie i obecnie wybór prezydenta, przy pomocy mniejszości narodowych majoryzuje większość głosów polskich, która uniemożliwiła zbliżenie między Piastowcami a obozem narodowym, która wyzyskuje radykalizm społeczny i osobiste ambicje, dawne uprzedzenia i niechęci poszczególnych członków grup centrowych, by raczej je rozbić niż dopuścić ich do współdziałania z prawicą...".

"Gazeta Warszawska", komentując te słowa, dodaje: "Siłą tą, która nawet ukrywać się przestała, jest konspiracja żydowsko-masońska. Co zaś do chwili obecnej, to zbyt jest ona widoczna dla nas wszystkich, by trzeba ją było długo charakteryzować".

Czyż wobec tych danych można jeszcze wątpić pod czyją wodzą świadomie czy nie świadomie walczą nasi wrogowie? To jest owa tajemnicza ręka. która pcha nasz kraj do zguby.

Wobec tak potężnych ataków nieprzyjaciół Bożego Kościoła czy wolno nam stać bezczynnie? Czy wolno tylko biadać i łzy ronić? - Nie, pamiętajmy, że na sądzie Bożym zdamy nietylko ścisły rachunek z czynności wypełnionych, ale także Pan Bóg policzy wszystkie dobre uczynki, które mogliśmy zdziałać a - zaniedbaliśmy. Na każdym z nas ciąży święty obowiązek, by stanął na szańcu i piersią własną odparł zapędy wroga.

Nieraz można usłyszeć zdania: Cóż ja mogę? - Taka silna organizacja. - Mają grube kapitały i t. d. Zapomnieli zapewne, co mówi św. Paweł "wszystko mogę w tym, który mnie umacnia".

Jak nam, zwłaszcza członkom "Milicji Niepokalanej", walczyć należy? Czy może płacąc pięknem za nadobne iść naprzód siłą pięści? Nie, to nic nasze zadanie. Celem wytkniętym "Rycerstwa Niepokalanej" to podbijanie dla Niej serc, Ona zaś już reszty dokona. Niech tylko ci nieszczęśliwi, co w głupocie i złości swojej podnoszą rękę na Najlepszego Ojca, by zaspokoić swe żądze i zdobyć pozory szczęścia, niech tylko oni coś, choćby najmniejszego dla Niej zrobią lub wycierpią już wyłom zrobiony, już Ona ma jakiś tytuł na to, by słodko opanować z czasem to serce, złożyć je w gorejącym Sercu Jezusa i je uszczęśliwić. Z miłości ku złym prześladujmy z całą energją wedle możności wszelkie ich złe poczynania, zwracajmy te serca ku Niepokalanej modlitwą i cierpieniem, własnym kosztem zdobywajmy dla Niej dusze, a one już tu na ziemi będą nam nieskończenie wdzięczne. Nieraz tego doświadczyłem i każdy kto uszczęśliwi taka duszę może się przekonać jak ona mu będzie wdzięczną.

Uważajmy jednak, by nie dla tej wdzięczności cierpieć, pracować i ofiary ponosić. Za niską byłaby ta pobódka. Dla Boga i jedynie dla Boga przez Niepokalaną i jako narzędzie w Jej ręku żyć, cierpieć, pracować i umierać - oto ideał godny - "Rycerza Niepokalanej".

                                                                             Rycerz Niepokalanej

Źródło:  Rycerz Niepokalanej - Styczeń 1 (13) 1923, s. 2
Pisownia oryginalna

Nadesłał: ethanol

wtorek, 28 sierpnia 2012

Wartość mojego cierpienia

Cierpienie czyni nas bohaterami.

Biedna matka tonie we łzach. Cierpi... cierpi bardzo. Miecz obosieczny tkwiący w jej sercu pozostaje dla nas niewidocznym. Domyślamy się tylko, że złość ludzka, niesprawiedliwość pozbawiła ją kawałka chleba. Patrzy na nędzę, która w swe koszmarne ramiona obejmuje jej dzieci. Widok to okropny dla serca matczynego. Modli się. Tymczasem niebo jej nie wysłuchuje. Rozumie ona zresztą, że Bóg ją kocha, trudno jednak, by w każdej potrzebie działała On cuda, tym bardziej zaraz.

Niezmiennie obejmuje myślą swe najstarsze dziecko. Ach,- to nowy miecz... Opuścił ją w tej nędzy. Poszedł na złe drogi...
I tak biedna kobieta łączy swe cierpienie ze wspomnieniami o niewiernym dziecku. Powoli dochodzi do zrozumienia, że modlitwy o nawrócenie dziecka zanoszone z tak zbolałego serca jak jej, zostaną prędzej wysłuchane.
Nieznacznie też modlitwa i cierpienia zlewają się w jej życiu w jedną prośbę.
Mija tak parę lat. Biedna kobieta zapomina o cierpieniu jakie poprzednio ją gnębiło. Już dobrze jej się powodzi.
Wtem otrzymuje list. To list od jej dziecka. Tak, to od niego. W powodzeniu mało myślała o nim.- Jak żyje, co robi- z tą myślą otwiera list. Czyta:
- Matko umieram z daleka od ciebie...- prędko zaznajamia się z treścią listu.- Miłosierny Bóg zbliżył się do mnie. Dlaczego? Przecież tak bardzo Go obrażałem. Widocznie ty, matko, modliłaś się za mnie i wiele cierpiałaś.
Matka bohaterka uratowała syna poświęceniem, ofiarą mężnie dla Boga zniesioną.
..........................................................................................................................................

"W świecie ducha rządzi wielkie prawo cierpienia, dusze wybrane podlegają mu więcej niż inne, one płacą okup za bliźnich i to czasem bardzo wysoki. Dopiero kiedyś dowiemy się, czego dokazały nasze cierpienia i ofiary. Trafiają one wszystkie wprost do Bożego Serca, a tam, przelane do skarbu zbawczego, rozdzielane bywają różnym duszom jako łaski. Nie opuszczając swego mieszkania, zamknięci w obrębie swojego życia wewnętrznego, możemy pocieszać, nawracać, uświęcać, zjednoczeni stale z Tym, który w nas działa, ciągle czynimy ofiary i ciągle coś w zamian otrzymujemy, a On nasze skromne dary dalej rozdziela. Z pewnością jesteśmy u niego ogromnie "wiele możni", gdy Mu ofiarujemy to co nas boli na wewnątrz, to co najgłębiej w nas ukryte- tę "krew własnego serca" którą ociekają zawsze męczennicy ducha"( Chrystus w braciach naszych, o. R. Plus T.J.)

Zrozumiemy teraz dlaczego św. Teresa od Dz. J. tak bardzo pragnęła cierpieć w celach apostolskich: - O jedno tylko proszę: o miłość; jednego tylko pragnę: kochać Ciebie, Jezu; Nie mogę głosić Ewangelii, przelewać krwi dla Ciebie... mniejsza o to: Bracia moi za mnie pracują, a ja, mała dziecina, stoję przy tronie królewskim, kocham za tych, którzy walczą.
Ale jakże okazuję Ci miłość moją, skoro miłość dowodzi się czynami. Oto dziecię rzucać będzie kwiatki... do stóp tronu, kwiatki woniejące i głosem dziecinnym śpiewać będzie hymn miłości. Rzucać kwiatki, znaczy nie opuścić ani jednej sposobności do ofiary, choćby najmniejszej, ani jednego spojrzenia, ani jednego słowa, ani czynu, a wszystko spełniać z miłości ku Tobie. Chcę cierpieć a nawet weselić się z miłości; każdą różę, napotkaną na mej drodze, dla Ciebie z listków oberwę... i śpiewać będę, śpiewać zawsze, choćbym miała kaleczyć ręce o ciernie ostre; a im kolce będą dokuczliwsze, tym głośniej śpiewać i chwalić Cię będę.
Ale na cóż, o Panie, przydać Ci się mogą kwiaty i pieśni moje? ... Kościół triumfujący odbiera z rąk swego dziecka listki z róż oberwane, składa je w ręce najświętsze, by im nadać cenę nieskończoną- i rzuca je na Kościół cierpiący- aby ugasić jego płomienie i na Kościół Walczący, aby mu do zwycięstwa dopomóc.
............................................................................................................................................

Łzy obficie płyną... Nic nie jest tak niedostępnym towarzyszem człowieka, jak cierpienie. Snuje się ono poprzez życie nasze znacząc ślady swych okrutnych stóp.
Niepokalana, której, wstępując do Milicji Niepokalanej, oddaliśmy się na wyłączną własność, pragnie, byśmy byli apostołami przez cierpienie.
Gdy cierpienie ci dolega- nie załamuj się, okaż się bohaterem. Niepokalana patrzy i zbiera twe łzy- zrasza nimi dusze biednych grzeszników. I zbiera łzy matek, ojców, by więcej błogosławić ich dzieciom.
Owoc cierpienia bywa często niedostrzeżony- ale trwajmy mężnie pod Krzyżem.

                                                                                                  Opiński

Źródło: "Rycerz Niepokalanej" Rok XVIII, nr 5( 209) Maj 1939, str. 136-137
Pisownia oryginalna

poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Tworzenie nowego człowieka



Kultura prawdziwa.
Prawdziwa kultura i cywilizacja, wyrasta, jako gałąź szlachetna z korzenia i pnia absolutnej czyli Najwyższej Prawdy, Dobra i Piękna. Najwyższą Prawdą, Dobrem i Pięknem jest Bóg. Prawda kultury wynika z jej zgodności z prawdami wiary, dobro kulturalne rozwija się w atmosferze Nadprzyrodzonej Miłości, piękno kulturalne jest pięknością owego kwiatu kultury, który zakwita na łodydze miłości w promieniach Prawdy Wiekuistej. Znamiona tej kultury wykazuje kultura chrześcijańska.

Kultura kłamstwa.
Kultura, która rozmija się z zasadami chrześcijańskimi, traci szanse korzystnego rozwoju. A gdy mimo to prze naprzód, staje się bezbożną, diabelską parodią- kulturą kłamstwa, złości i brzydoty. Świat dzisiejszy ulega wpływom kultury podwójnej: Chrystusowej i antychrystusowej, prawdziwej i zakłamanej. Kultura, wyrastająca z korzeni Krzyża, wydaje od wieków najwspanialsze owoce prawdy, dobra i piękna- rodzi życie. Kultura kłamstwa przybliża ową ponurą tajemnicę niegodziwości, antychrysta, syna zatracenia i śmierci.

Ginąca rasa.
Żniwo śmierci, na wyjałowionej pustyni życia, dotkniętej klątwą kultury przewrotnej bezbożników, odbywa się na naszych oczach. Przeżywamy najtragiczniejsze dnie dziejów ludzkich. Człowiek zatruty przez piekielny i zakazany owoc kultury demoniackiej, umiera. Umiera moralnie, dla wieczności- umiera fizycznie w ogniu rewolucji i wojen, rozpętywanych przez kulturę- demona. Ginie rasa ludzka. Oto niektóre objawy tego procesu śmierci: Stosowanie wszystkich zdobyczy kultury, wynalazków i odkryć do wzajemnej zagłady- ograniczanie liczby urodzin- wzmagające się rozpasanie moralne, grzechy przeciwko naturze, tzw. grzechy sodomskie. Narody najbardziej przesiąknięte kulturą fałszywą, najbardziej posunęły się na drodze moralnej perwersji- wymierają!

Stary wąż.
Skutki opłakane owoców kultury fałszywej, śmierć jednostek, społeczeństw i narodów, widmo wymarcia i wymordowania się wzajemnego rasy ludzkiej, dowodzi niezbicie, iż pod maską tej kultury, jak pod liśćmi drzewa rajskiego, kryje się odwieczny nieprzyjaciel rodzaju ludzkiego, stary wąż-uwodziciel! Kultura, propagowana przez fałszywych nauczycieli i proroków, jest więc tylko odmianą owocu zakazanego, którym szatan uwiódł pierwszych rodziców- a teraz zwodzi nas. Śmierć duszy i ciała, spowodował owoc zakazany w raju, śmierć duszy i ciała powoduje obecnie na ziemi. Stary oszust, ojciec kłamstwa, stary wąż!

Człowiek- automat.
Szatan- antychryst ogromnie lubi udawać „zbawcę”. Toteż wszyscy jego ministrowie, owi sławetni „mistrze i naprawiacze” świata, wzywający imienia ojca-szatana na tajnych posiedzeniach swych zakonspirowanych mafii- wobec ludzi grają komedię „zbawców”. Chwalą się oni głośno, że po wyrwaniu z człowieka zasad Wiary i nadprzyrodzonej miłości, stworzyli „człowieka nowego” jako „Bóg”.
Warto dla przestrogi obejrzeć tego „ich człowieka”. Jest to tzw. „człowiek logiczny”, czyli człowiek, który po wyzbyciu się Wiary i Nadprzyrodzonej Miłości, oparł się na własnym ograniczonym rozumie, zatwierdzając siebie samego jako przyczynę najwyższą, jako boga. Jest to, jak widzimy, znany błąd Lucyfera, który również chciał być „jako Bóg”. Jest to człowiek upodabniający się nie do tego, co jest wyżej, ponad nim, do Boga, ale do tego, co jest pod nim niżej- człowiek, upodobniony do swego własnego dzieła, do maszyny, człowiek- automat, ostateczny wyraz bezbożnej, nieuznającej ducha kultury materialistycznej!

Człowiek nowy.
Zbiorowym przykładem tego przeraźliwego typu ludzi-maszyn są Sowiety, jedna fabryka ludzi-automatów. Takie nieszczęśliwe monstrum, człowiek- automat, istotnie, w swym kurzym mózgu, po zgaszeniu w nim światła Wiary, nosi trociny swego moralnego kalectwa, zamiast serca ma drewnianą kołatkę. Jego wygórowane pretensje do tytułu „człowiek nowy”, muszą upaść, jest to bowiem, z punktu widzenia zdrowego rozsądku, człowiek upadły- a z punktu Wiary brat szatana.
Sama jednak idea człowieka nowego jest prawdziwa. Wynika ona z potrzeby ocalenia ginącej rasy ludzkiej, koszonej upiornym widmem ludzi- automatów. Istotnie, człowiekowi grzechu, człowiekowi- maszynie, należy przeciwstawić człowieka świętego, człowieka duchowego czyli człowieka nowego w właściwym znaczeniu słowa.
A oto najgłębsza tajemnica i najpromienniejsza rzeczywistość pokolenia ludzi nowych:
Bóg- Człowiek
Pierworodnym z pokolenia ludzi nowych, wzorem człowieka nowego jest Bóg- Człowiek, Pan nasz Jezus Chrystus. Stwarza On możność odnowienia rodzaju ludzkiego przez to, że naturę ludzką poddaje duchowi, przez wprowadzenie jej z powrotem do Źródła Bożej Prawdy, Dobra i Piękna. Swą śmiercią krzyżową wysłużył nam łaskę, czyli pomoc nadprzyrodzoną, na drodze przemiany w człowieka nowego, czyli na drodze chrześcijańskiej doskonałości.
Przemiana w człowieka nowego odbywa się w Kościele, którego Pasterz Najwyższy, zastępca Boga- Człowieka, posiada przywilej nieomylności w rzeczach Wiary i obyczajów, czyli w rzeczach dotyczących Bosko- ludzkiej tajemnicy stwarzania ludzi nowych- przemiany grzeszników w świętych! Człowiek nowy bowiem, to człowiek święty!

Wielka Tajemnica.
Człowiek-automat lęgnie się w czarno magicznym piekle myśli fałszywego proroka, czarnoksiężnika. Rozwija się w atmosferze kłamstwa całych wieków, w trupiarni egoizmu, w materialistycznym kulcie pięści i zbrodni.
Człowiek nowy rozwija się w sposób zgoła odmienny: w atmosferze Prawdy, Miłości i Pokoju. Może on zaleźć się i w piekle ludzi- automatów, lecz Prawdę, Miłość i Pokój zamyka wtenczas głęboko w sercu, a choćby go brano na tortury, swej wielkiej tajemnicy nie zdradzi, nie wyrzeknie się jej.
Rozwój człowieka nowego, mimo, że dokonuje się w życiu codziennym, bo ten rozwój to świętość praktykowana na codzień- nie ma nic wspólnego z hałaśliwym jarmarkiem ludzi-automatów- jest on tajemniczym procesem, pulsującym w głębiach duszy, tam gdzie istnieje tajemny kwiat złączenia łaski Bożej z naturą ludzką. Łask udziela i łączy je z naturą, Niepokalana, bo jest Ona Matką Łaski Bożej.
Wielka tajemnica odnowienia człowieka, czyli uświątobliwienia go, tajemnica świętości, jest tajemnicą Marii!

Forma Boża.
Tajemnica świętości, czyli tajemnica Marii polega na tym, iż Maria jest Formą Bożą, w której kształtują się święci, ludzie nowi.
Sam Bóg- Człowiek a Pan nasz Jezus Chrystus, Świętość Najwyższa, Najdoskonalszy Nowy Człowiek, powierzył się Niepokalanej, by Go ukształtowała, by poczęła Go niepokalanie, urodziła i wykarmiła swym mlekiem, jako Matka. Wyposażył On Ją naprzód w cały swój blask i Majestat Nadprzyrodzony, w to wszystko, co z Niej, z Jej mlekiem chciał wyssać i odziedziczyć. Niepokalana Matka wydała na świat Boga- Człowieka, którego jesteśmy członkami. Rodząc głowę, rodzi Niepokalana i nas, członki, bo nie można urodzić głowę bez członków.
I oto dlaczego i my możemy przemienić się w ludzi nowych nie inaczej jak tylko w Niepokalanej i przez Niepokalaną. Oto dlaczego Niepokalana jest Formą świętych czyli nowych ludzi- Formą wpierw Boga- Człowieka, a łącznie z Nim nas, członków Boga- Człowieka.

Człowiek- Maria.
Poddać się działaniu Matce Niebiańskiej jako Formie, oznacza oddać się Jej na własność z duszą i ciałem, aby nas ta Matka Niepokalana mogła w sobie roztopić, oczyścić, a z oczyszczonego materiału odlać posąg nowego człowieka.
Dziecko do swej ziemskiej matki często jest tak podobne, że na jego widok mówi się: „wykapana matka”. Człowiek nowy, czyli święty, do swej Niepokalanej Matki musi stać się jeszcze bardziej podobny. Oczywiście może być mowa o podobieństwie duchowym. I podobieństwo to zachodzi wtenczas, kiedy formujący się nowy człowiek, zdobywa cnoty Niepokalanej, szczególnie pokorę, czystość i miłość. I o takim nowym człowieku mówić się będzie: „Człowiek- Maria”!

Człowiek- Chrystus.
Upodabniając się do Marii, tkwiąc w Niej, jako formie, przyjmując Jej duchową piękność, Jej cnoty, stając się Marią- upodabniamy się równocześnie do Chrystusa, stajemy się Chrystusem. Tyle podobieństwa do Chrystusa ile podobieństwa do Marii, Niepokalanej Matki Chrystusa.
I oto najwyższy tytuł naszego usprawiedliwienia kultu Niepokalanej, wobec sekciarzy, zarzucających nam przesadę pod tym względem: Uprawiamy doskonałe nabożeństwo do Niepokalanej Matki Boga, by nauczyć się doskonałego nabożeństwa do Jej Syna, a naszego Zbawiciela. Oddajemy się Niepokalanej na własność, by przez tajemnicę tego oddania stać się własnością Chrystusa. A nawet stajemy się Marią drugą, by przez to stać się drugim Chrystusem. Z Formy Bożej, z Marii, w krótkim czasie wychodzimy przemienieni w Chrystusa, ponieważ to ta sama forma, która kształtowała Boga, pierwszego nowego człowieka!

Człowiek- Serce.
A teraz zamilknijcie wszyscy czarownicy, wróże, szarlatani, uwodziciele rodzaju ludzkiego przez nikczemne sztuczki starego węża- szatana. Wasz pyszałkowaty kurzy rozumek, po utracie ducha Bożego, kapituluje, dzieła jego rozsypują się w proch. Człowiek- automat, człowiek- maszyna, człowiek bez wiary i miłości, samounicestwia się. O to tu zresztą chodziło diabłu i wam, zaprzedanym mu, za judaszowe srebrniki!- Inny Mocarz pojawia się na horyzoncie zbestwionych dziejów człowieka. Jest nim niewiasta, Niepokalana, Ta, która już raz głowę węża starła, a teraz idzie ją zetrzeć ostatecznie.
Ona wydała Mocarza, Który pysze rozumu waszego przeciwstawił Miłość- Chrystusa, Króla Miłości!
Niepokalana wiedzie zastępy ludzi nowych, świętych, podobnych miłością do Króla Miłości.
Każdy z nich to człowiek- serce. Waszej kulturze zwyrodniałej, mrożącej to życie jako lud, przeciwstawią oni kulturę wyższą kulturę prawdziwą kulturę serca czyli miłości. I w Ogniu Boskim tej kultury życia roztopią się lodowce waszej kultury śmierci!

Oto Jestem.
Orędzie Niepokalanej rzucone zostało w świat, od pierwszych dni zaistnienia Kościoła. Podawane też było w Kościele nieustannie, szczególnie za pośrednictwem świętych. Ostatnio, w objawieniu do Bernadety, przed całym światem Maria odkryła swą tajemnicę, mówiąc: „Jestem NIEPOKALANE POCZĘCIE”.
Na dowód prawdziwości tych słów działa w Lourdes niezliczone cuda. „Pokuty, pokuty”- wołała Niepokalana do Bernadety, pod adresem ginącego świata. Obowiązek pokuty dotyczy wszystkich. Pokuta jest pierwszym krokiem do zerwania z duchem kultury zakłamanej, która dziś usiłuje zastąpić religię. I ten krok winien być uczyniony niezwłocznie, z całą siłą przekonania, z odwagą i żołnierską gotowością: Oto jestem!

Nowi rycerze.
Ci, którzy, nie licząc się ze względem na przewrotny świat, oddadzą się Niepokalanej na własność i podejmą się praktyki życia świątobliwego, to nowi rycerze. Tworzyć oni wpierw będą z siebie nowych ludzi, a następnie współpracować będą z Niepokalaną nad swym otoczeniem obojętnym.
Odwaga i męstwo zasilane pomocą Nieustającą Niepokalanej działać będą cuda nawróceń, przemiany zatwardziałych grzeszników w świętych, w rycerzy nowych.
Jeden mężny starczy na jedną wieś- jeden na jedną ulicę. Tym to bohaterom ducha stawiać będziemy najwspanialsze pomniki. Szczęśliwy, kto w tych dniach pierwszy!
Tym pierwszym, masz być ty, który o tym czytasz!

                                                                Żegota Buczkowski

 Źródło: "Rycerz Niepokalanej" Rok XVIII, nr 5( 209) Maj 1939, str. 131-135
Pisownia oryginalna

Maria Niepokalana

Kim jesteś o Pani?
Kim jesteś o Niepokalana?
Nie mogę zgłębić, co to jest być stworzeniem Bożym. Już przechodzi me siły zrozumieć co znaczy być przybranym dzieckiem Bożym.
A Ty o Niepokalana kim jesteś? Nie tylko stworzeniem, nie tylko dzieckiem przybranym, ale Matką Bożą i to nie przybraną tylko Matką, ale rzeczywistą, Bożą Matką.
I to nie jest tylko przypuszczenie, prawdopodobieństwo, ale pewność, pewność zupełna, dogmat wiary.
A czy jeszcze jesteś Bożą Matką? Tytuł matki się nie zmienia. Na wieki Bóg będzie Ci mówił "Matko moja"... Dawca czwartego przykazania czcić Cię będzie na wieki, zawsze...- Kim jesteś o Boża?
I lubował się On, Bóg wcielony w nazywaniu Siebie Synem Człowieczym. Lecz ludzie tego nie rozumieli. I dziś jakże mało dusz i jak niedoskonale jeszcze pojmuje.
Dozwól mi chwalić Cię Panno Przenajświętsza.
Uwielbiam Cię o Ojcze nasz w niebie za to, żeś w Jej przeczystym łonie Syna Swego Jednorodzonego złożył.
Uwielbiam Cię o Synu Boży, żeś do Jej przeczystego łona wstąpić raczył i prawdziwym, rzeczywistym Jej Synem się stał.
Uwielbiam Cię o Duchu Przenajświętszy, żeś w Jej nieskalanym łonie Ciało Syna Bożego uformować raczył.
Uwielbiam Cię o Trójco Przenajświętsza, o Boże w Trójcy Świętej Jedyny, za tak boskie wyniesienie Niepokalanej.
I nie będę ustawał codziennie po przebudzeniu się ze snu najpokorniej z czołem o ziemię uwielbiać Cię Boże Trójco mówiąc trzykrotnie: "Chwała Ojcu i Synowi i Duchowi Świętemu. Jak była na początku i teraz i zawsze i na wieki wieków. Amen."
Dozwól mi chwalić Cię Panno Przenajświętsza.
Dozwól, bym własnym kosztem Cię chwalił.
Dozwól, bym dla Ciebie i tylko dla Ciebie żył, pracował, cierpiał, wyniszczył się i umarł.
Dozwól, bym się przyczynił do jeszcze większego, do jak największego, wyniesienia Ciebie.
Dozwól, bym Ci przyniósł taką chwałę, jakiej jeszcze nikt Ci nie przyniósł.
Dozwól, by inni mnie w gorliwości o wywyższenie Ciebie prześcigali, a ja ich, tak, by w szlachetnym współzawodnictwie chwała Twoja wzrastała coraz głębiej, coraz szybciej, coraz potężniej tak, jak tego pragnie Ten, Który Cię tak niewysłowienie ponad wszystkie istoty wyniósł.
W Tobie jednej bez porównania bardziej uwielbionym stał się Bóg, niż we wszystkich Świętych Swoich.
Dla Ciebie stworzył Bóg świat. Dla Ciebie i mnie też do bytu powołał. Skądże mi to szczęście? O dozwól mi chwalić Cię o Panno Przenajświętsza.

                                                        Rycerz Niepokalanej

Źródło: "Rycerz Niepokalanej" Rok XVIII, nr 5( 209) Maj 1939, str. 129-130
Pisownia oryginalna

Co tu będzie?

Celem niniejszego bloga jest publikacja, wybranych przez Założycielkę bloga artykułów opublikowanych w starej prasie katolickiej tzn. z okresu międzywojennego, a także lat 30tych, 40tych i 50tych. Artykuły te będą pochodziły głównie z "Rycerza Niepokalanej", ale także pisma Sodalicji Mariańskiej, czy też "Przewodnika Katolickiego". Publikować będę te artykuły, które uznam za aktualne mimo tego, iż zostały napisane dawno temu oraz te, które z jakichś względów ocenię jako warte uwagi. Pod każdym artykułem zostanie zamieszczone jego źródło.

Serdecznie zapraszam do czytania, refleksji i korzystania z tych tekstów, a także przekazywania ich dalej, aby ubogacić nimi i natchnąć do dobra jak największą liczbę dusz!